Oglądając ten film, próbowałam nie dopuszczać do siebie zbyt silnych emocji – ani strachu, ani smutku, ani gniewu. Jadłam chipsy, żeby się jakoś znieczulić. I kiedy czułam, że mnie zaczyna ściskać coś w płucach, w brzuchu, w gardle, starałam się wtedy nie myśleć o tym, co czuję, tylko, co mogę zrobić, żeby coś zrobić. Jak użyć tych moich emocji do działania. Nie popaść w bezradność i zwątpienie. Nie napisać w myślach na wielkim bilboardzie: #wygińmy.
Ale nie dałam rady.